Kiepski „primaaprilisowy żart”

Kiedy usłyszałem informację o strajku w MPK, pomyślałem, że to świetny żart na 1. kwietnia. Szybko jednak okazało się, że na ulice wyjechała tylko jedna 14, jedno 65 i jedno 68. Tramwaj, który wyjechał ponoć z zajezdni, zawrócił na Rakowie i powrócił do zajezdni.

Powody strajku były generalnie dwa, ale odsyłam do lektury http://miasta.gazeta.pl/czestochowa/1,84749,5076339.html

Kiedy przemierzałem odcinek z Trzech Wieszczów na Tysiąclecie spotykałem jeszcze sporo osób oczekujących bezskutecznie na autobus. Zamętu dodawały trochę komercyjne linie TRW, które przejeżdżając przez Centrum robiły nadzieję na powrót komunikacji. Nic takiego jednak nie nastąpiło, istniała nawet groźna, że komunikacja będzie kuleć jeszcze w środę 2. kwietnia, a może nawet dłużej. Sytuacja wyklarowała się dopiero ok. godz. 22. Podsumowując mogę stwierdzić, że brak informacji o strajku można nazwać chamstwem, bowiem zapowiedziany protest powoduje, że organizujemy sobie dojazd w inny sposób. 1. kwietnia nie było co prawda megakorków, a linie PKS czy GZK nie były obciążone ponad miarę – jednak ”potoki” pieszych na wielu częstochowskich chodnikach przypominały pielgrzymki.