Blachownia znów bez MPK

30. czerwca 2007 roku był tym dniem, którego chyba nie życzyli sobie ani mieszkańcy miasta i gminy Blachownia, ale także ci którzy mieszkają w Częstochowie. Od początków istnienia MPK Blachownia miała dobre połączenia z Częstochową: najpierw była to linia 17, później zastąpiła ją 52. Od 1978 roku 52 wspomogła kolejna linia – 62, która połączyła Blachownię z Częstochową przez Łojki.


Można powiedzieć, że komunikacja w takim kształcie z powodzeniem funkcjonowała przez lata. Do tego doszła jeszcze, w latach 80., linia 63 do szpitala w Blachowni-Ostrowach.

Przemiany w kraju na przełomie lat 80. i 90. spowodowały reorganizację komunikacji podmiejskiej w Częstochowie. Jedyną „wierną” miastu gminą okazała się być Poczesna – ilość kursów nie malała, a wręcz rosła, a z biegiem lat powstawały nowe linie.

W lipcu 1992 r. komunikację do gminy Blachownia przejęła firma BIESY ze swoimi starymi używanymi MAN-ami i Mercedesami. Mieliśmy wtedy pierwsze wcielenia linii o numerach 152 i 162. Ponieważ biznes się nie kręcił jak powinien, a potencjalny pasażer nie był zadowolony z jakości usług, firma próbowała ratować się tworząc nową linię 172 do Herbów Nowych. Niestety okazała się ona nierentowna. Los biesowskich linii wydawał się przesądzony.

I stało się! Gmina Blachownia dostała do końca czerwca 2007 r. nie dwie ani trzy, lecz pięć linii MPK. Poza nieco zmodyfikowanymi trasami 52 i 62 powstały nowe połączenia: do miejscowości Cisie (51), szpitala w Ostrowach (wybrane kursy 23) oraz z Gorzelnią Starą (wybrane kursy 32). Ale widać batalie polityczne i inne zawirowania są silniejsze niż dobro pasażera.

SMUTNY KONIEC I WIELKIE POŻEGANIE

30 czerwca 2007 r. w ciepły wieczór na ulicy Focha było sporo ludzi, część z nich nie przyszła tu przypadkiem. Nawet my, miłośnicy z CKMKM nie wiedzieliśmy, że to co dzieje się na pętli to namiastka wrażeń jak czeka na nas tego wieczora.

Punktualnie o 22:48 odjechaliśmy Ikarusem 280 #349 na ostatnie „kółko” (oby nie!) tej linii w tym roku. Frekwencja była spora, mimo iż tuz przed nami odjechał Jelcz M11 linii 62 – on już z Blachowni uda się wprost do zajezdni. Im byliśmy bliżej centrum Blachowni, tym liczba osób w przegubie … wzrastała.

Na pętli przy cmentarzu pamiątkowe zdjęcie, obok motocykliści, mieszkańcy, no i … kwiaty dla kierowcy.

Podróż do „rogatek” Blachowni przypominała wesele (biorąc pod uwagę ciągłe trąbienie i śpiewanie „100 lat” dla kierowcy), lecz może bardziej przypominało to „ostatnią drogę”.

Planowo kurs zakończył się na ul. św. Augustyna, jednak do bram zajezdni autobus miał pasażerów.