CKMKM kontroluje – głos w dyskusji, cz.2

Przedstawiamy dwie kolejne wypowiedzi, które chcemy pokazać, bowiem niosą wiele cennych uwag merytorycznych lub też wskazują problematykę ważna z punktu widzenia pasażera. Głosy te zaczynają pokazywać, że pomimo subiektywnie przez niektórych odczwanej nagonki, jesteśmy obiektyni, nie mamy na celu zdyskredytować tego, a nie innego operatora z sobie tylko znanych przyczyn. Doceniamy trud pracy, ale pragniemy wskazać patologiczne zaniedbania lub postawy niszczące wszystkie dotychczasowe dokonania zapisane we wspaniałej historii MPK. Głosy w sprawie tekstu Profil działalności CKMKM, czyli od hobbysty do działacza samorządowego
 


– Ł. Sz.
 
Wiedziałem, że nie wszyscy zrozumieją. Nigdy swoich uwag nie pisałem z mojego „widzimisię”, bo może ja bym zrobił lepiej. Z tym, że pewne zasady obowiązują prawnie, a i moralnie. Co do oznaczenia Piotr napisał i to świetny post. Tablice mają być informacją dla potencjalnych pasażerów, a nie elementem pojazdu, co sobie trzaska na dziurach. Jeśli tablice wożone przez większość autobusów na T nie mają nawet oznaczenia, nie mówiąc już o pełnej informacji nt. przystanków końcowych, to to jest istna parodia. Ja sam należę do osób, co woli się kilka razy nad czymś zastanowić i upewnić i jako turysta nie odważył bym się wsiąść w pojazd z brakiem informacji. Co do niskiego na wysokim, tez już pisałem. Gdyby pan VIP piszący komentarz pod artykułem był niedołężny i specjalnie czekał na pojazd niskopodłogowy, a tu pojawia się wóz z wysoką podłogą, to albo by miał duże problemy z dostaniem się do środka pojazdu, co utrudniło by podróż, albo poczekał by powiedzmy 25 min. na kolejny kurs z nadzieją, że tym razem nie zostanie okłamany. Czy to jest względem takiego człowieka sprawiedliwe? Chyba raczej nie. Bo gdybym zamówił pizzę, za którą zapłaciłem, a otrzymałem skromną zapiekankę, to w podobny sposób został bym okłamany. Wozów brakło, ciężka sprawa. Nie będę snuł historyjek, dlaczego tak się stało, bo w istocie nie wiem. Prawda jest jednak taka, że jeśli ich brakuje, to z miejsca powinien być wyłoniony przewoźnik na obsługę danych kursów. Rzeczywistość jest jednak taka, że jest wiążąca umowa na monopol, którą wywalczyli przedstawiciele wyżsi z MPK. Skoro tak im na tym zależało, to teraz powinni wykazać się i sprostać wszelkim wymogom, a tym bardziej zapewnić pojazdy na obsługę linii. Jak widać jednak to im się nie udało, kursy na które my pasażerowie czekamy są nierealizowane, albo „byle jak”, a mimo to związkowcy i władni dalej walczą o utrzymanie monopolu szantażując radnych. Ma to sens? Sprawa wygląda jasno, jeśli nie mam warunków do spełnienia wymogów, to zachowam twarz przyznając się do tego, dając szansę na wykonywanie usług innej firmie. Myślę, że dało by się wysyłać tabor zgodnie z rozkładem, tylko kierowcy koniecznie muszą jeździć „swoim” wozem. Problem by zniknął, gdyby usunięto tą głupotę. Są kierowcy, którzy jeżdżą różnymi wozami i nie pogarsza to jazdy. Najwyższy czas, by inni kierowcy również się przyzwyczaili do tego problemu. A tu sam kierowca na forum się chwali, że jak dostaję przypis na linię, to pcha się do „swojego”. Zmiany w pojazdach są według mnie ciekawe, nie ma takiej monotonii, można posmakować jazdy w różnych wozach.

Wracając do punktualnej jazdy, codziennie jestem w Centrum jako pieszy, bądź pasażer. Widzę, i doskonale sobie zdaje sprawę jakie są korki i jak utrudniają życie. Mam jednak prawo się czepiać do kierowcy, który celowo opóźnia podróż poprzez wolniejszą jazdę. Często korzystam z przesiadek i nerwicy dostaję, kiedy nieodpowiedzialny kierowca wlecze się rekreacyjnie, a ja muszę się stresować, czy zdążę na autobus innej linii. I sami odpowiedzcie sobie jak zachęcić ludzi do korzystania z komunikacji miejskiej oraz przesiadek?

Pozdrawiam, miłej pracy!

PS. Wszystkie te łapanki z naszej strony nie są wymierzone w kierowców, bo to w istocie nie oni zawinili, a zarządzających firmą, którzy nie dopilnowali tablic, bądź wozów do obsługi linii!

{mospagebreak}
– lu…

W dzisiejszych czasach, jak się za coś biorę – to biorę się za to profesjonalnie. Pod pojęciem „profesjonalnie” mam na myśli – poziom przynajmniej trochę powyżej „byle by to szło” oraz zgodnie z prawem.
No i nie da się ukryć, że zrobiłeś podobnie i tym razem. Twoja wypowiedź w sposób kompleksowy wyjaśnia rzecz, która powinna być oczywista, ale najwyraźniej nie jest. Najwłaściwszy komentarz do tego, co napisałeś, brzmi „Amen”.
Niestety mamy tu do czynienia z firmą, dla której nie jest to oczywiste. Ta firma wszystko wie najlepiej, nie pozwoli nikomu się wtrącać, sama nie wie, po co istnieje (bo gdyby dotarło do niej, że wykonuje wielki kontrakt dla MZDiT, to traktowałaby ten organ jak klienta, a nie intruza, który się mądruje) itd.
Piszesz rzeczy oczywiste, o pasażerach np. z Torunia. A tu mamy niestety do czynienia z Polską, w której betonowi przewoźnicy robią wszystko dla „tubylców”. Jak w PKS – no przecież każdy we wsi i tak wie, dokąd i którędy. To w takim razie po co w ogóle tablicować, wieszać rozkłady itp.?
Piszesz takie rzeczy, a tu mamy do czynienia z firmą, która swego czasu była oburzona pytaniem nowego mieszkańca Częstochowy – niejakiego Haładyja – skąd ma wiedzieć, o której jest tramwaj nocny (wtedy nie było rozkładów). „No jak to – mówiono mu – toż każde dziecko wie”. Bez komentarza.
 
A ten brak wozów, poza wspomnianymi przypadkami – no to chyba wina nikogo innego, jak MPK… No dobra, może trochę wina miasta – a także wina miasta w tym, że MPK musi obsługiwać wszystkie linie autobusowe.
święte słowa. Bo to na całym świecie od kilku, kilkunastu lat jest tak, że rezerwy taborowe trzyma się minimalne i nie starcza taboru na zatramwaje. Ale też na całym świecie jest rzeczą oczywistą, że wtedy zleca się ich obsługę innym operatorom/podwykonawcom, którzy z tego żyją, a i zleca im się jakieś tam zadania w pozostałych okresach.
 
Na stronie pojawiły się komentarze osób, które pracują w MPK – zapewne są to kierowcy. Ja, osobiście, do kierowców mam pozytywne nastawienie.
Ja bym poszedł dalej: Nie ma wątpliwości, że tam pracuje wielu wspaniałych ludzi, którzy z pełnym zaangażowaniem wstają o 2:00, by wozić mieszkańców naszego miasta. Każdy z nich ma swoją godność i ma prawo utożsamiać się z firmą, ma prawo być dumny z pracy w niej. Podobnie jak Ty znam co najmniej kilku częstochowskich kierowców/motorniczych, o których mógłbym opowiedzieć bardzo chlubne historie.
I jest mi tych gości cholernie szkoda – bo pracują w tak żałosnej firmie, w której nie ma jakichkolwiek procedur utrzymania jakości, która każdego dnia kpi sobie z nas wszystkich coraz wyraźniej na każdym odcinku swej działalności. Ci ludzie czują się pewnie tak, jakby przedstawiali rodzicom swoją narzeczoną, a ona w tym momencie puściła głośnego bąka. I to każdego dnia.
 
Dlatego tematy o nieprawidłowościach nie służą do tego, by bezpośrednio uderzać w dyspozytornię i kierowców. Są one tylko dlatego, by udowodnić Waszym siłom wyższym, że spółka nie działa profesjonalnie. Nie wiem, jakie jest nastawienie młodszych miłośników – nie mniej jednak, wydaje mi się, że celem tych tematów jest po prostu pokazanie, że komunikacja nie działa tak, jak powinna, bez wrzucania na kierowców.
Dokładnie tak (…) – każdy ma prawo się pomylić(…).
 
Przecież turysta np. z Wrocławia może mieć mylne wrażenie, że mamy kilka linii tramwajowych, a „autobus za tramwaj” trochę mu psuje takie zaufanie, bo nie wie, czy to jakiś autobus za tramwaj na jednej linii, czy też może za wszystkie.
Ta, jasne, z Wrocławia. Po tym cyrku, jaki odwalili w dniu, w którym kursowało jednocześnie 92 i T, tudzież T(1) i T(2), to rdzenni Częstochowianie nie kumali, jaki ciul wodę mąci i biegali zdezorientowani. (…)
 
BTW – szkoda, że nie ma nikogo w MPK, kto dyskutowałby w stylu (…). Wtedy – cholera – natychmiast zacząłbym bardziej żywiołowo przeglądać to forum. A nie miałbym smutnego przeświadczenia, że nikt w MPK nie chce nadal odpowiedzieć o tych niby 70 tys zł z Warbusem, za to jak się czepiamy – to są głosy, że jesteśmy dzieci.
Hm, to nie jest takie jednoznaczne. Pisałem tam wyżej, że każdy ma prawo do swojej godności i dumy z firmy, którą reprezentuje. Jednocześnie samobójstwem jest krytykowanie swego pracodawcy – nie muszę mówić, dlaczego.
Jednakże rzadko kto pracuje w firmie idealnej. A ludzie, podchodzący do spraw ideowo – jak my, miłośnicy – ciężko znoszą ten fakt. Przecież do cholery – tam, gdzie ja pracuję, nie wszystko jest idealnie. Są rzeczy spędzające mi sen z powiek, tyle że w normalnej firmie z reguły można to przedyskutować z odpowiedzialnymi za to kolegami. A gdy to nie przynosi rezultatu? No cóż, samobójcą nie jestem; na forum bym nie krytykował. Ale można to najzwyczajniej w świecie przemilczeć.
I gdy to całe paskudne MPK odwala takie wałki, „o których się nie śniło Waszym filozofom”, to nie należy mieć pretensji, że nasi koledzy, którzy poszli tam do pracy, przemilczają to, bądź delikatnie bronią. Za to ich trzeba szanować.
Problem jest jedynie wtedy, gdy próbują bezczelnie rżnąć głupa, bronić sytuacji, w których wina ich pracodawcy jest ewidentna, a wręcz oskarżać nas o niesłyszną krytykę. To jest nie w porządku – bo wystarczy milczeć.
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem