Zawieszenie linii nr 2 – 40 lat minęło
Należy tu wspomnieć, że był to czas wagonów dwustronnych, gdzie drzwi znajdowały się po obu stronach wagonu. Po zawieszeniu linii, wagony 4N1 i 4ND1 przebudowano na jednostronne.
Linia miała swoją wadę – nie była sterowana. Oznacza to, że pociągi często spotykały się w pół drogi, co wiązało się z koniecznością wycofywania jednego z nich do najliższego rozjazdu. Jedynym nowoczesnym elementem była nietypowa sygnalizacja świetlna na skrzyzowaniu ulic Okrzei i Łukasińśkiego. Na jednym ze słupów znajdowała się gablotka, która w czas zbliżania się tramwaju podświetlała się uwidaczniając poruszającym się ulicą Okrzei kierowcom napis "UWAGA TRAMWAJ". Dzisiaj gablotki prawdopodobnie w wyniku wandalizmu już nie ma. Jej wzór można zaobserwować na terenie zajezdni MPK, gdzie zapomniana wisi na jednym ze spłupów przy pierwszym rozjeździe na torze nr 1.
Wówczas decyzję o zawieszebniu linii tłumaczono złym stanem torowiska. Dzisiaj wiemy, że wiązał się on ze stanem podłoża ulicy Łukasińśkiego – podobno dość gliniastego i wilgotnego. Powodowało ono "pływanie" torowiska, które ciągle się wypaczało i wymagało napraw. Warto jednak tutaj zaznaczyć, że zostało ono zbudowane w czynie społecznym głównie przez pracowników MPK. Nie ma się więc co dziwić, co do zastosowanej, taniej technologii.
O tym, że linia była potrzebna, świadczy fakt, że aby zrekompensować jej brak, przez ulicę Łukasińskiego puszczono najpierw jedną, później kilka linii autobusowych!
Jak wspomina Małgorzata Wójcik, rozpoczynająca wówczas naukę w szkole średniej przy ul. Prusa: "Cieszyłam się, że do liceum będę jeździć tramwajem – przystanek miałabym niemal pod drzwiami szkoły. Po wakacjach okazało się, że tramwaje już tam nie jeżdżą".
Pomimo tego, że torów dziś nie widać, informujemy, że nadal one istnieją. Jedyne rzeczy, które zdemontowano, to napowietrzna sieć trakcyjna oraz rozjazdy na wysokości ul. Okrzei, które, jako elementy drogie, użyto najprawdopodobniej na terenie zajezdni MPK jako cześć zamienną. Nadal możemy oglądać słupy trakcyjne – inne, niż na pozostałej części sieci: stalowe kratownice. Na jednym z nich nadal można znaleźć ślad po tabliczce przystankowej w pobliży ulicy Prusa (patrz fotografia). Tor zalano asfaltem, lecz wychodzą one na wierzch każej wiosny, kiedy mróz za pomocą zamarzniętej wody odłupuje asfalt nad głowkami szyn. Spory kawałek można zaobserwować gołym okiem koło rezerwatu archeologicznego na odcinku od wiaduktu do narożnika ulicy, gdzie asfaltu nie ma.
Częstochowski Klub Miłośników Komunikacji Miejskiej w najbliższym czasie podejmie działania na rzecz wpisania owych pozostałości linii do rejestru zabytków.
W jednej z koncepcji i analiz CKMKM znajduje się również poprowadzenie ulicą Łukasińskiego i Limanowskiego linii tramwajowej (dwutorowej) zamykającej tzw. "wielką pętlę rakowską", która połączyłaby budowaną petlę koło stadionu z linią przy pętli Raków PKP.
Więcej o historii częstochowskiej sieci tramwajowej przeczytać można w monografii Tomasza Haładyja Opowieść o częstochowskich tramwajach.