Niebiesko-czerwona jesień (19.11.2006)
Uczestnicy wyprawy spotkali się na pętli autobusowej na ulicy Orzechowskiego o godz. 10:00. Tu właśnie rozpoczęła się pierwsza, „niebieska” część imprezy, której głównym bohaterem był Jelcz M120 należący do PKS Częstochowa. Niestety z powodu awarii nie mogliśmy pojechać jelczem, który jeździł w nieistniejącym już PKS-ie Będzin.
Kilka minut po 10 wyruszyliśmy w trasę. Pierwszy fotostop odbył się na przystanku koło zakładu energetycznego. Za przednią szybą umieściliśmy tablicę linii 11bis, nie kursującej od wielu lat i wjechaliśmy na pętlę Hallera, aby wykonać zdjęcia z liniową 11. Zbiegiem okoliczności był fakt, iż autobus ten był prowadzony przez Tadeusza Kopca – naszego imprezowego kierowcę sprzed roku. Po krótkim fotostopie z Koksownią w tle dojechaliśmy do dawnej pętli 11bis przed nieczynną od dawna i rozsypującą się tylną bramą Walcowni.
Po wjechaniu na teren Jury Krakowsko-Częstochowskiej, co dało się odczuć wyglądając przez szyby naszego autobusu, zrobiliśmy dwa fotostopy „krajobrazowe”. Ten odcinek pokonaliśmy z tablicą linii 107 do Lusławic, która nigdy nie istniała. Numery podmiejskich linii PKS-owych kończą się bowiem na 106 (wyjątkiem są 154 i 154bis). Mieliśmy więc na celu propagowanie numerowania linii podmiejskich przez PKS, a także wzbudzenie uśmiechów na twarzach miłośników.
Na nieco dłużej zatrzymaliśmy się w centrum Lusławic, gdzie autobus wykonał rundkę wokół stawu i stojącej przy nim altanki. Tabliczka z napisem „Zakaz połowu ryb” poinformowała nas o obecności fauny, która zapewne pochowała się na widok autobusu.
Zmieniliśmy tablicę na „108 Złoty Potok”, po czym zatrzymaliśmy się przed przejazdem kolejowym linii Kielce–Częstochowa. Biorąc pod uwagę liczbę pociągów nią kursujących, trudno było o spotkanie, mimo iż prywatnych busów na tej trasie nie brakuje.
Uczestnicy imprezy ucieszyli się na widok tabliczki przystankowej znalezionej przez jednego z nich. Kierowca jednak kazał ją zostawić, informując iż w tym miejscu znajduje się przystanek. W pobliżu jednak stał jedynie krzyż na postumencie, który od tego momentu zyskał dodatkową funkcję słupka przystankowego.
Po dojechaniu do Janowa, na rynku odbył się „sklepostop”, na który wielu uczestników już czekało.
Na tym odcinku założyliśmy tablicę z relacją Częstochowa–Janów–Myszków. Kurs taki wykonywał PKS Myszków pod koniec lat 80-ych jako przewóz umowny, w praktyce dostępny dla wszystkich. Był jedynym autobusem tej firmy docierającym do Częstochowy.
Kolejnym punktem wyprawy był Złoty Potok, gdzie zboczyliśmy z głównej drogi, aby podjechać pod Hotel „Kmicic” położony nad stawem Amerykan. Po wykonaniu niezwykle klimatycznych zdjęć, przejechaliśmy przez teren rezerwatu „Parkowe”. Choć znajduje się tu wiele ciekawych form skalnych, są one zasłonięte drzewami, dlatego nie zatrzymywaliśmy się aby zachować czas na kolejne atrakcje które nas czekały.
Zbliżaliśmy się do skrzyżowania, co do którego do ostatniej chwili nie byliśmy zdecydowani którędy pojedziemy. Mieliśmy do wyboru drogę na skróty, wąską na jeden samochód, szutrową, poprzez pagórki, klimatyczną ale ryzykowną oraz bezpieczną przez Żarki, gdzie dojeżdża linia miejska nr 8 z Myszkowa. Już byliśmy prawie pewni że jedziemy na wprost, drogą dłuższą ale bezpieczną, kiedy pan kierowca zaczął sugerować, żeby jednak skręcić w prawo. Nasze niezdecydowanie sprawiło, że zatrzymaliśmy się na środku skrzyżowania i rozpoczęła się dyskusja. Po chwili jednak postanowiliśmy zaryzykować i skręcić w wąską drogę.
Z tablicą 109 Suliszowice jechaliśmy najpierw asfaltową drogą przez las. Na pobliskim wzgórzu dostrzegliśmy ruiny strażnicy ufundowanej przez Kazimierza Wielkiego, stanowiącej część systemu obronnego zachodnich granic Królestwa Polskiego.
Za wsią Suliszowice skręciliśmy w lewo w kierunku Zaborza. Kolejny zakręt w lewo był na tyle ciasny i stromy, że musieliśmy się zatrzymać i ruszyć z pierwszego biegu. Za nim, ku zdziwieniu wielu osób, droga z asfaltowej zrobiła się gruntowa (choć utwardzona) i rozpostarł się widok na łąki. W tym miejscu zrobiliśmy zdjęcia lepsze od tych z folderu Jelcza, a także zdjęcie grupowe.
Po pokonaniu trudnego odcinka dotarliśmy do Biskupic, gdzie zatrzymaliśmy się na pętli 67, linii MPK Częstochowa. Za szybę wstawiliśmy tablicę linii zielonej „C”, łączącej Częstochowę z Górami Sokolimi. Linia ta miała kilka wcieleń, a najdalej sięgała nad zalew, do Poraja-Jastrzębia.
Z Biskupic pojechaliśmy górzystą drogą do Olsztyna, zaliczając po drodze fotostop w rejonie Gór Sokolich. Na rynku znowu uzupełniliśmy zapasy, a niektórzy zdążyli pobiec pod zamek w celach przeciwnych.
Dalej trzymaliśmy się trasy linii 67 i po skręcie w stronę Skrajnicy wykonaliśmy klimatyczne fotki na tle ruin zamku w Olsztynie. W otoczonej lasem wsi Skrajnica wykonaliśmy jeden fotostop, a dotarłszy znów do głównej drogi, przecięliśmy ją, jak to robiły autobusy podczas jej tegorocznego remontu.
Do granic Częstochowy dotarliśmy starą drogą olsztyńską, kończącą się obecnie na stacji towarowej „Częstochowa Mirów”. Dojeżdża tu kilka kursów linii 13, przedłużonych jako przewozy umowne.
Ponieważ mieliśmy opóźnienie, zrobiliśmy już tylko fotostop na tle Huty Szkła Guardian, po drugiej stronie wspomnianej Walcowni, po czym dotarliśmy pod budynek MPK i pożegnaliśmy się z naszym kierowcą.
Wyjazd naszego kolejnego, czerwonego pojazdu zaplanowaliśmy na 14:13, tuż za wyjazdem liniowej jedynki. Pomogliśmy pani motorniczej liniowego tramwaju, naciskając dla niej przycisk od sygnalizacji, po czym usłyszeliśmy z daleka charakterystyczny pisk kół naszej enki. Tramwaj prowadził pan Zdzisław Michalski, który pierwsze kroki w zawodzie motorowego stawiał właśnie na tym typie tramwajów.
Zgodnie z rozkładem wyruszyliśmy w stronę Kucelina, gdzie odbył się pierwszy fotostop. Wjechaliśmy na wewnętrzny tor i założyliśmy tablicę „Zawady”, jak zwała się dawniej część dzielnicy Tysiąclecia. Zaliczyliśmy fotostopy na Rondzie Reagana, na wiaduktach w alei Pokoju i alei Niepodległości. Tramwaj wesoło podskakiwał na zużytym torowisku w tym rejonie. Po postoju na pętli Kiedrzyńska wjechaliśmy na Północ, gdzie enki rzadko się pojawiały.
W sercu dzielnicy-sypialni, gdzie mieszka co piąty Częstochowianin – na pętli Fieldorfa – wjechaliśmy pierwszy raz na ślepy środkowy tor, gdzie wykonaliśmy piękne zdjęcia z pomarańczowym już niebem.
Po przepuszczeniu liniowego składu, odjechaliśmy i zatrzymaliśmy się za wylotem tunelu tramwajowego na kolejny fotostop. Za szybką widniała tablica „Mirów”. Tak dawniej nazywała się dzisiejsza pętla Kucelin, mimo iż kojarzony przez wszystkich Mirów znajduje się parę kilometrów stąd.
Po wykonaniu na pętli Kiedrzyńska zdjęcia grupowego i okrążeniu jej wybraliśmy się szybko w stronę Rakowa. Ponieważ robiło się już ciemno, ostatni fotostop odbył się na tle wieżowców będących symbolem Tysiąclecia. Wykręciliśmy na pętli Dw. PKP Raków i nieco już zmęczeni zakończyliśmy swą wycieczkę pod zajezdnią MPK.
Przejażdżka tramwajem odbyła się z zachowaniem wszelkich środków ostrożności oraz bez zakłócania tramwajowego ruchu liniowego.